czwartek, 12 lutego 2009
Nie patrz krzywo na mięsiwo
W osadzie Mikladalur nikt nie pije alkoholu, a jeżeli już, to musi się z tym solidnie kamuflować i walić tyle, by nikt nie zauważył. Wizja dorobienia się łatki "lubiący golnąć" jest na tyle nieprzyjemna, że korzystniej raczej połazić boso po ptasich odchodach niż napoczynać ukradkiem butelczynę płynu wyskokowego.
W tymże Mikladalur pierwszy raz w życiu miałem okazję spróbować farerskiego smakołyku o nazwie skerpikjot, czyli suszonego na wietrze mięsa z uda owcy. Nie jest złe - jeśli komuś doskwiera duży głód, to zagryzając obficie chlebem da radę spożyć, trzeba tylko skupić myśli na czymś innym, przy zbliżaniu do ust nie wąchać i wmówić sobie, że gumowate ścięgno to fajny pomysł na przekąskę. Do tego słone, owcze salami, nazywane romantycznie kjotpylsa oraz krucha rolada schabowa rullupylsa i jest ze wszech miar obłędnie. Na deser mech i deszczówka.
W sobotę wybieram się na finał pucharu Wysp Owczych w siatkówce (o 14 grają niewiasty, dwie godziny później panowie), a w niedzielę prawdopodobnie na koncert farerskiego girlsbandu Faroe 5 w szkolnej auli na vestmańskim wzgórzu. [edit] Tym bardziej, że dziś rano dojrzałem na plakacie w spożywczaku, że z dziewczynami wystąpi - uwaga, rzecz niespotykana na Owcach - raper :) Pseudonim "Thor" brzmi buńczucznie, zobaczymy kto zacz.
Tysiąc uścisków i pozdrowień.
www.myspace.com/faroe5
Tym finałem pucharu ligi mnie zaskoczyłeś... brzmi ineteresująco... ciekawe jak wygląda :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że zdrowo się odżywiasz. Te kanapki wyglądają wręcz... brakuje mi słowa... zjawiskowo?
Pozdrawiam Cię Havnarze i czekam na kolejne posty.
Kurde fiks, szkoda że blogspot zjada ksywki w komentarzach i zawsze wyskakuje "anonimowy". Tym samym również pozdrawiam, choć nie wiem kogo :)
OdpowiedzUsuńSiatkówkę ogląda się miło, najlepsze ekipy grają na poziomie czuba tabeli polskiej III ligi, a w kilku drużynach jest 2-3 zawodników, którzy spokojnie poradziliby sobie u nas i na wyższym szczeblu.
Zdrowia!
Dzięki za pozdrowienia! Wraz z żoną nie możemy się doczekać kiedy wrócisz i opowiesz wszystko przy miłej kolacji :). Pozdrowienia od Drewniaków ;)
OdpowiedzUsuńTaak wygląda ciekawie, przez chwile miałam nadzieję, że to jakieś wymyśle zwijane słodycze, ale 'udo owcy' to już dla mnie za dużo.
OdpowiedzUsuńA suszona ryba też była podana?
Jakbyście zostali jeszcze trochę to moglibyście załapać się na święto wybijania gridwali :/
http://ecodziennik.pl/2008/12/grindaboo-morze-w-kolorze-krwi/
Hehe, ciesze sie z malzenskiego wpisu, bo to znaczy, ze adres byl wlasciwy ;)
OdpowiedzUsuńMati - suszonej ryby nie podano :( o polowaniu na grindwale decyduje przypadek - jesli biedaczyska wplyna akurat do zatoki, to ludzie to wykorzystuja, ostatni grindadrap byl na poczatku stycznia, a kiedy bedzie nastepny nigdy nie wiadomo. macham :)
HaHa to nawet ja bym chyba nie zjadł :P napisz jak zawody i zrecenzuj Młota :) pozdro Bodaju, jikob
OdpowiedzUsuńmoglbym tam jechac, nikt by mnie nie namawiał na picie:D
OdpowiedzUsuńJikob - Thor okazał się sympatycznym nastoletnim pół-Farerczykiem, pół-Kanadyjczykiem urodzonym gdzieś w Ottawie i mieszkającym na co dzień w Kopenhadze. Przyznał, że nie lubi gdy określa się go mianem "raper", bo widzi siebie bardziej jako skromnego pop-śpiewaka. Tym samym w kwestii mc's Owce pozostają wciąż białą plamą na mapie Europy ;)
OdpowiedzUsuńPojawia się za to wątek grafitti - obczaj www.myspace.com/scrubart. Do miłego!
Marcinku, tym fragmentem o mięsiwach różnego, w tym rybiego, rodzaju doprowadziłeś mnie do łez. Jak najbardziej pozytywnych, oczywiście. Moja dziwo z sadow-rozstajnych ma w tobie silną konkurencję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco, trzymaj się tam ciepło.
Dominika
Jedno słowo opisujące całość Twojej twórczości - GENIALNE !! Zarówno to o czym piszesz jak i to w jaki sposób piszesz :)
OdpowiedzUsuńKasia B.
Dzięki :) (rumieniec)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń