Kinga mieszka w Klaksvík i uważam, że jest mistrzynią świata.
Podziwiam to, w jaki sposób widzi i analizuje Faroje, zazdroszczę jej
znajomości kontekstów, cenię zdroworozsądkowe podejście i poczucie humoru.
„Ostatnio w Klax w Bónusie była Mathilde na
przecenie, więc pomyślałam o Tobie ciepło”.
Czekam na te Kingowe słowotoki z
ekscytacją. Nasilają we mnie jakąś trudną do okiełznania tęsknotę za ludźmi i realiami
Forojaru. Widzę Kingę jak siedzi w swoim domu nad zatoką, obok krząta się jej
mąż – z nim także mam kilka pięknych wspomnień. Piszemy.
- Jakiego zdania dziś się nauczyłaś?
- Eg havi ilt í bukinum. "Boli mnie brzuch".
- Czyta się to: E HAWE ILT UJ BUKINUM? czy
BUCZINUM?
- BuczinuN - "m" na końcu wyrazu czyta się
jak "n".
Zaproponowałem Kindze dwa tematy.
Uprzedziłem, że to na bloga. Że chciałbym, by było cyklicznie i niestandardowo.
Zgodziła się. Na początek zapytałem o grzyby i tunele. Oto, co napisała:
„Farerczycy grzybów nie zbierają, a także niespecjalnie
znają się na ich gatunkach. Większość grzybów znaleźć można w tutejszych
leśnych plantacjach, ale są to w większości niejadalne mleczaki. Myślę, że w
farerskiej myśli grzybiarskiej desygnatem grzybów są tylko pieczarki. Jednak,
co ciekawe, na Islandii wydano podobno pierwszy islandzki atlas grzybów, a
wszystko to dzięki islandzkiej Polonii! To właśnie liczni Polacy zamieszkujący
wyspę pokazali Islandczykom, że grzyby można zbierać, przetwarzać i jeść! Jest
to zatem przykład polskiego wpływu na islandzką kulturę kulinarną o znaczeniu
dziejowym”.
Z Islandii wróciliśmy na Wyspy Owcze.
„Sprawa tuneli sporo ostatnio namieszała na farerskiej
scenie politycznej, bo, jak się okazało, jest to wierzchołek góry lodowej farerskiej
korupcji i malwersacji finansowych. Nawet unijne embargo na śledzia i makrelę
nie wywołało takich emocji jak forsowanie budowy najpierw tunelu eysturoyskiego
(Eysturoyartunnilin), a następnie sandoyskiego (Sandoyartunnilin). Tunele
wyraźnie podzieliły społeczeństwo, a także pokazały krótkowzroczność
Farerczyków, którzy zamiast kierować się dobrem ogółu i zdrowym rozsądkiem,
ponad wszystko przedkładają interesy lokalne i rodzinne koligacje. Budowa
tunelu pod Skálabotnur jest omawiana już od dawna i ma nieukrywany sens, ze
względu na dużą aktywność ekonomiczną w zatoce oraz tamtejszą dynamiczną
sytuację demograficzną. Potencjalny tunel skróciłby czas przejazdu z Tórshavn
do Klaksvik do 30 minut, co z pewnością przełożyłoby się na wzrost gospodarczy,
rozszerzenie rynku pracy i mobilności mieszkańców. Początkowe projekty
budowlane i finansowe z lutego 2007 zakładały nawet budowę podwodnego ronda i
stworzenie kilku tunelowych odnóg, co osobiście uważam za przerost formy nad
treścią i generowanie niepotrzebnych kosztów, które skutecznie opóźniają
realizację całej inwestycji. Z kolei tunel sandoyski (Sandoyartunnilin) jest
tematem, który dopiero od niedawna przestał być inicjatywą o zabarwieniu
science-fiction. 1200 mieszkańców Sandoy zaciekle walczy o rozpoczęcie budowy
tunelu, argumentując, że budowa Sandoyartunnilin uczyni dalsze połączenie z
Suðuroy formalnością. O ile powstanie tunel sandoyski, dalsza budowa łącząca
Dalur (Sandoy) z Sandv
ík
(Suðuroy) będzie bardziej realna niż kiedykolwiek. Reszta kraju zastanawia się
czy w dobie kryzysu i bojkotu ze strony Unii Europejskiej, budowa
13-kilometrowego tunelu w celu skomunikowania 1200 ludzi z resztą kraju powinna
znajdować się na liście priorytetów polityki wewnętrznej. Z kolei zwolennicy
Sandoyartunnilin twierdzą, że budowa tunelu zachęci Sandoyczyków mieszkających
i pracujących w stolicy do powrotu na rodzimą wyspę. Merytoryczność tych
dyskusji opiera się jednak w większości na znanej nam dobrze argumentacji pt.
"Moja racja jest mojsza niż twojsza, a racja naszej koalicji jest
najmojsza". Ostatecznie jednak przysłowiowym gwoździem do trumny okazały
się poszukiwania inwestorów, za które odpowiedzialny jest Kári P. Højgaard -
szef ministerstwa spraw wewnętrznych, zwany potocznie Kári Post'em. Højgaard, w
celu znalezienia inwestorów, postanowił uruchomić wszystkie swoje znajomości,
wśród których nie zabrakło środowisk o charakterze kryminalnym. Po tych
rewelacjach farerskie gazety rozpoczęły śledztwo, w wyniku którego wyszło na
jaw, że od finansowych machlojek nie stronił również sam premier Kaj Leo
Johannesen. Te informacje oburzyły farerskie społeczeństwo, czego przejawem
były manifestacje w Tórshavn, mające na celu obalenie obecnego rządu oraz
ożywiona dyskusja w farerskich mediach - także społecznościowych. Wszystko
wskazuje na to, że w październiku czekają nas nowe wybory, co może okazać się
smutnym wyrokiem dla rządzącej Sambandsflokkurin i innych partii
unionistycznych”.
Kingo – dziękuję!
[fotografie © Ólavur Frederiksen / Faroephoto.com]