środa, 1 kwietnia 2009

Przetwórniana rapsodia
















W vestmańskiej przetwórni każdy dzień wygląda bliźniaczo. O godzinie 8:01 M. lub ktoś inny naciska guzik i za pomocą pochylni kieruje część ryb z wielkiego zielonego pudła do stalowej kuwety. O 8:02 twarz M. lub kogoś innego jest już delikatnie zroszona lepką mazią z rybimi faflukami.
Siedem minut później J. postanawia zjeść pierwszą landrynkę. Ponieważ nie ma czasu na zdejmowanie rękawic, które ułatwiają mu przerzucanie ryb, postanawia pominąć ten element. Cukierek smakuje oceanem, część planktonu osadza się na brodzie, nosie i w kącikach ust niezrażonego J.
Tuż przed pierwszą przerwą H. mówi do S. "Ładnie dziś wyglądasz". Dziewczyna jest wdzięczna. "Dziękuję. Masz łuskę na policzku".
Każdego dnia nad piękną E. roztacza się oszałamiający zapach proszku do prania. Walka z wonią rybiego farszu i wilgoci trwa - aromat proszku E. to broń zabójcza.

Lekcja języka farerskiego dla początkujących (pierwszy wyraz po farersku, po myślniku - polski odpowiednik): lampa - lampa; sofa - sofa; ballón - balon; kommoda - komoda; krani - kran; traktorur - traktor; tamburin - tamburyn; krabbi - krab, nøs - nos; balett - balet, betong - beton; salong - salon; stivlar - kalosze.

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Hej,

trafiłam tu słuchając sobie kawałka zespołu Týr i szukając informacji o języku farerskim :-) Na pewno będę zaglądać. Pozdrawiam, trzymaj się.

Anonimowy pisze...

W jednym z wpisów wspomniałeś o bibliotece narodowej. Jeśli to możliwe, proszę o fotki :-) Jeszcze raz pozdr.

Forum pisze...

Zdjęcia nietypowe, ale dość ciekawe