Kinga Eysturland:
"Już w najbliższy wtorek na Wyspach Owczych odbędą się
wybory parlamentarne do farerskiego Løgtingu. Najstarszy parlament
świata liczy sobie 33 posłów, zaś o przysłowiowe "stołki" walczy aż 7
partii politycznych, z których 4 opowiadają się na niepodległością Wysp
Owczych, dwie za pozostaniem w unii z Danią, zaś jedna zachowuje w tej
kwestii neutralność.
Kampania wyborcza sięgnęła zenitu - na całym
archipelagu systematycznie odbywają się debaty, panele dyskusyjne i
spotkania z wyborcami. Niektóre partie prowadzą kampanię w iście
amerykańskim stylu, rozdając hot dogi potencjalnym wyborcom oraz
bombardując swoim logo partyjnym widniejącym na balonikach, ulotkach i
innych gadżetach. Fólkaflokkurin próbowała starym sposobem dobrać się do
serc wyborców przez ich żołądki, serwując przy swoim stoisku kanapki ze
skerpikjøtem.
Nastroje wyborcze są dynamiczne, zaś Farerczycy po raz kolejny
udowadniają, że polityka - na równi z piłką nożną - stanowi główny temat
zainteresowania społeczeństwa. Prognozy wyglądają obiecująco dla
republikańskiego Tjóðveldi, które zdało test zaufania wyborców już w
trakcie czerwcowych wyborów do duńskiego Folketingu. Mniej
optymistycznie wygląda przyszłość aktualnie rządzącej partii -
Sambandsflokkurin.
Szczególne powody do zmartwień ma urzędujący premier
Kaj Leo Johannesen, który ostatniego roku nie może zaliczyć do udanych.
Bohater "afery tunelowej", przy każdej możliwej okazji wykazujący się
niewiedzą i ignorancją, najprawdopodobniej będzie musiał pożegnać się ze
stanowiskiem szefa rządu.
W wyborach parlamentarnych mogą głosować wyłącznie osoby posiadające
duńskie/farerskie obywatelstwo oraz adres zameldowania na Wyspach
Owczych. Listy wyborcze oznaczane są literami alfabetu. Zagłosować można
wyłącznie na jednego kandydata.
Największym problemem farerskiej demokracji jest wszechobecny nepotyzm i
więzy krwi decydujące o politycznych wyborach. Może gdyby Farerczycy
przestali bezkrytycznie głosować na krewnych, a bardziej skupili się na
treści programów wyborczych, skład rządu w większym stopniu
odzwierciedlałby rzeczywiste nastroje społeczne.
Farerskie programy
wyborcze warto starannie przefiltrować, ponieważ tegoroczne
obietnice polityków zaczynają krztusić się w oparach absurdu. Poza
kwestią niepodległości, tematy oscylują wokół polityki rodzinnej,
socjalnej, imigracyjnej oraz spraw podatkowych. Biorąc pod uwagę
demografię Wysp Owczych i chęć podtrzymania sprawnie działającego
well-fare state'u, archipelag zbankrutowałby już w pierwszym tygodniu
realizacji tych śmiałych planów.
Jak więc widać, szklane domy i gruszki
na wierzbie nie są tylko domeną polskich polityków. O tym czy długo
wyczekiwana roszada na farerskiej scenie politycznej nastąpi, przekonamy
się już w najbliższy wtorek. Przed nami ekscytujący wieczór wyborczy!".
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz