czwartek, 6 października 2011

Media o Farojach: wielkie czytanie genomów

[okolice osady Sandvík na Suðuroy, foto: Erik Christensen, Porkeri]

Onet przedrukował artykuł Marka Hendersona z „The Times”:

„Wyspy Owcze będą pierwszym krajem świata, gdzie każdy obywatel pozna swoje DNA. Inicjatywa ta może stanowić początek nowej ery spersonalizowanej medycyny.

Każdy z 50 tysięcy mieszkańców archipelagu otrzyma zaproszenie do sekwencjonowania genomu, a zebrane w ten sposób informacje zostaną zintegrowane z danymi medycznymi pacjenta. W efekcie będzie można dostosowywać opiekę medyczną i metody leczenia do indywidualnych potrzeb chorego, a także stworzyć bazę danych dla dalszych badań. Ów ambitny projekt o nazwie FarGen ma zbadać jak wiedza o indywidualnym DNA pacjenta może przekładać się na dobór najskuteczniejszych terapii oraz pomagać lekarzom w przewidywaniu i redukowaniu prawdopodobieństwa wystąpienia niektórych schorzeń. Przyjrzy się również społecznym wyzwaniom związanym z masowym sekwencjonowaniem genomu. Obejmują one: logistykę zbierania, przechowywania i interpretowania danych DNA z całej populacji, konsekwencje takiej inicjatywy dla prywatności i ubezpieczeń oraz wątpliwości etyczne związane z sekwencjonowaniem genomu dzieci, a także z poufnym dostępem do bazy dla celów badawczych.

– Farerowie będą pierwszym narodem na świecie, który stworzy tego typu bazę dla potrzeb służby zdrowia. Ale nie robimy tego tylko po to, by być pierwsi. Naszym celem jest uczynienie genomiki użyteczną informacją dla naszych obywateli – oświadczył Bogi Eliasen, manager programu z ministerstwa zdrowia Wysp Owczych. – Podstawowa idea jest prosta: chcemy odczytać genom każdego mieszkańca kraju i użyć go dla polepszenia opieki zdrowotnej – dodał inny członek komitetu kierowniczego, Paul Flicek z Europejskiego Instytutu Bioinformatyki w Hinxton koło Cambridge.

FarGen rozpocznie się jeszcze w tym roku od odczytania genomu około 100 osób, najprawdopodobniej wybranych losowo, by odzwierciedlić reprezentatywną próbkę populacji Farerów. Docelowo kod DNA wszystkich mieszkańców ma zostać odczytany w ciągu pięciu lat. Szacuje się, że cały projekt będzie kosztował około 30 milionów funtów, chociaż suma ta może też wzrosnąć, jeśli cena odczytywania DNA nie spadnie w ciągu najbliższych dwóch lat, jak przewidują naukowcy.

Program pilotażowy wspiera firma Illumina zajmująca się odczytywaniem DNA, a także rząd Wysp Owczych. Zaangażowani są również naukowcy z Uniwersytetu w Oksfordzie oraz Baylor University w Teksasie. Szczegóły zostaną ogłoszone podczas konferencji w Cold Spring Harbor Laboratory w Nowym Jorku.

Malejące koszty odczytywania DNA oraz coraz lepsze zrozumienie jego związku z ochroną zdrowia sprawia, że zdaniem wielu naukowców w ciągu najbliższej dekady sekwencjonowanie genomu pacjentów stanie się powszechną praktyką. Eliasen uważa, że niewielka populacja Wysp Owczych jest idealna dla pionierskiego pilotażu całościowej genomiki i zbadania jej implikacji społecznych. FarGen współpracuje ze szkołami, by wprowadzić lekcje z tej dziedziny. – Naszym obowiązkiem jest uświadomienie ludziom zarówno korzyści jak i zagrożeń – podkreślił Eliasen.

Możliwość sekwencjonowania DNA będzie zaoferowana wszystkim mieszkańcom Wysp Owczych, ale każdy będzie miał prawo odrzucić zaproszenie.

Jeden z pomysłodawców FarGen, Bogi Eliasen wciela swoje idee w praktykę: on i jego żona znajdą się w grupie pierwszych stu osób, których genom zostanie odczytany w pilotażowej fazie projektu. Chociaż rozumie, że niektórzy mogą nie mieć ochoty pójść w jego ślady na wypadek, gdyby badanie DNA ujawniło zagrożenia zdrowotne, których wcześniej nie byli świadomi, on sam bez wahania zgłosił się na ochotnika.

– Nie boję się wiedzy, którą mogę w ten sposób pozyskać – mówi. – Przecież jutro mogę zginąć w wypadku samochodowym albo rozbije się mój samolot do Nowego Jorku. Nawet jeśli jego genom nie zdradzi wielu faktów istotnych z punktu widzenia medycyny, Eliasen jest przekonany, że informacje te okażą się cenne w przyszłości”.

piątek, 2 września 2011

Hjartaliga tillukku við føðingardegnum

W dwóch największych farerskich gazetach: cała strona dla Petriny Berg w przededniu jej setnych urodzin.

Może jakiś ochotnik powinien pójść tropem Piotra Najsztuba i zagadnąć Petrinę: a według Ciebie – czy życie jest długie czy krótkie? (redaktor Najsztub zapytał kiedyś o to Beatę Tyszkiewicz).

Z działu ogłoszeń „Dimmalætting i „Sosialurin”: W niedzielę 28 sierpnia Petrina Berg z Hvalby kończy sto lat. Przyjęcie urodzinowe odbędzie się w hali klubu sportowego Royn w godzinach 14-18, wszyscy czujcie się serdecznie zaproszeni.

[Panorama Hvalby: Niels Hammer. Artykuł i ogłoszenie sfotografowane w nr 161/2011 gazety Dimmalætting]

środa, 17 sierpnia 2011

Zakneblowane drzwi i kartelucha-lustro

Z wtorkowego spaceru po Tórshavn - kartka w drzwiach sklepu muzycznego przy Vágsbotnur: "Drodzy klienci, dzis komis bedzie zamkniety w godzinach 13-15. Moi synowie ida pierwszy dzien do szkoly".
Najblizsze ferie w pazdzierniku.

środa, 10 sierpnia 2011

Po zamachach w Oslo i na wyspie Utoya, w których zginęło 77 osób, Sylwia Chutnik napisała na swoim blogu: „Dlaczego zamiast skupić się na oddaniu hołdu zastrzelonym ludziom, media wciąż pokazują twarz zabójcy, roztrząsają nordycką urodę, pokazują jego mieszkanie, wpisy na forach dyskusyjnych i tak dalej. Jasne, należy stworzyć portret współczesnego terrorysty działającego prawdopodobnie indywidualnie. Ale gdzie portrety ofiar? Czy nie jest to przypadkiem gonitwa za sensacyjnym wizerunkiem Tego, Który Zabijał? Jak w tabloidowych snach – chcemy krwi, chcemy spojrzeć w oczy Złemu”.
W tle doniesień o norweskiej tragedii portal Aktuelt.fo opisał przypadek pewnego chłopca ze Skopun. Do redakcji zgłosili się jego rodzice: „Nasz pięcioletni syn Ísak, który jest w połowie Norwegiem, zrozumiał okropieństwo tego, co się stało. Wczorajszego wieczora bawił się sam przed domem i kiedy w pewnym momencie wyszliśmy zobaczyć co robi, okazało się, że wybudował w ogrodzie pomnik. Bez niczyjej zachęty. „To dla wszystkich, którzy teraz płaczą w Norwegii, po tym jak diabeł ostrzelał ich kraj” – powiedział z przejęciem”.

[notka inspirowana informacją z Faroe Podcast. Foto Skopun: Jógvan Horn. Foto Ísaka podebrane z Aktuelt.fo]

czwartek, 14 lipca 2011


Milan Kundera “Niekochane dziecko rodziny” [w:] Hrabal, Kundera, Havel. Antologia czeskiego eseju, oprac. Jacek Baluch, Kraków 2001. Tłumaczenie fragmentu - Marek Bieńczyk.

"Małe narody tworzą “inną Europę”, której dzieje są kontrapunktem dla dziejów wielkich. Ich obserwatora może urzec zadziwiająca często siła życia kulturalnego. W niej to ujawnia się przewaga tego, co małe: bogactwo wydarzeń kulturalnych jest „na miarę ludzką”; wszyscy mogą objąć to bogactwo, uczestniczyć w całości życia kulturalnego i dlatego mały naród w swych najlepszych chwilach może przywodzić na myśl życie starożytnego miasta greckiego.
(...)
Małe narody europejskie, skryte za niedostępnymi językami (ich życiem, ich historią, ich kulturą), są bardzo słabo znane; sądzi się całkiem naturalnie, że na tym polega ich zasadnicze kalectwo, stojące na przeszkodzie międzynarodowemu uznaniu ich sztuki. A jest wprost na odwrót: sztuka ta jest okaleczona, gdyż wszyscy (krytyka, historiografia, krajanie, cudzoziemcy) wklejają ją na wielkie zdjęcie rodziny narodowej i nie pozwalają go opuścić.
(...)
O, małe narody. W intymnym ciepełku każdy zazdrości każdemu, wszyscy pilnują się wzajemnie. „Rodziny, nienawidzę was!”. I jeszcze inne słowa Gide’a: „Nie ma większego dla ciebie niebezpieczeństwa jak twoja rodzina, twój pokój, twoja przeszłość”.
(...)
Małe narody. Ten koncept nie jest ilościowy. Oznacza on pewną sytuację; przeznaczenie: małym narodom nieznane jest szczęśliwe poczucie bycia tu od zawsze i na zawsze; wszystkie przeszły kiedyś, w takiej czy innej chwili ich historii, przez przedpokój śmierci; zawsze spotykały się z obcesową ignorancją ze strony wielkich i ich istnienie jest wiecznie zagrożone i podawane w wątpliwość; albowiem ich istnienie jest wątpliwością”.

- - -

Od kilku tygodni firmy obsługujące pięć linii autobusowych w Tórshavn mają do dyspozycji 14 nowych wozów Iveco Sor, wyprodukowanych w Kutnej Horze.

Na zamieszkałej przez jedną rodzinę wyspie Stóra Dímun trwa budowa stajni. Niedawno w gospodarstwie urodziło się siedem szczeniaków.


[dwie fotografie ze Stóra Dímun: Thomas Madsen, Marita Gulklett]

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Biuro rzeczy znalezionych cz. I



Dwa odkrycia z dzisiejszego popołudnia:
1. Nowy klip Orki. Pokaleczony. Szpetny. Klaustrofobiczny. Lampa-widmo niczym spacerujące monstrum w Come on Feet Quasimoto. Tutaj.
2. Antyminimalizm po farersku – reakcja Portal.fo na wylosowanie przez NSÍ Runavík mocnej angielskiej drużyny Fulham w piłkarskiej Lidze Europy (iluzoryczne szanse Farerów, rywale dotarli ostatnio do finału tych rozgrywek). Z nagłówka Portalu: „Losowanie marzeń. Najsilniejszy z przeciwników. Szansa na pouczającą konfrontację”. Godna taktyka, nie tylko w sporcie.

[fragment meczu HB Tórshavn - B68 Toftir na Gundadalur (3:3), czerwiec 2011, foto: Heðin Weihe]

wtorek, 7 czerwca 2011

Dźwięki Lata od Hestur po Fugloy i Mykines


Dziś na Wyspach Owczych rozpoczyna się coroczny festiwal muzyki klasycznej i współczesnej Summartónar. Pierwszy z ponad stu zaplanowanych koncertów odbędzie się w morskiej jaskini Klæmintsgjógv pod wyspą Hestur. Rozbujana w łupinowych łodziach publika wysłucha interpretacji na saksofon, konchę i kapiącą wodę.

Dwudziesta edycja festiwalu potrwa do 17 sierpnia. Szczegóły tutaj.


[Foto 1: Kristian Blak, spiritus movens festiwalu Summartónar i właściciel wytwórni Tutl w jaskini pod wyspą Nólsoy. Foto 2: Przygotowania do koncertu Orki w Gjógv, autor: Jan Egil Kristiansen. Filmik pożyczony z Youtube od użytkownika "heijaxs", koncert Orki na Summartónar 2009.]

środa, 11 maja 2011


Przedwczoraj: pożar dziewiętnastoletniego trawlera rufowego Athena VN 685 w porcie Runavík.

Dwa dni wcześniej: mównica w kształcie farerskiej łodzi na inauguracji centrum konferencyjno-wypoczynkowego w Skálavík.


[foto: portal Norðlýsið, Dimmalætting, Jens Kristian Vang]

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Nikt nie zdoła osiągnąć perfekcji


Malarka i graficzka Hjördis Haack o swoim mężu, rzeźbiarzu Hansie Pauli Olsenie:
– Jest niesamowity jeśli chodzi o sprzątanie domu, co rano chętnie łapie za odkurzacz.

Córka i syn rzeźbiarza, oboje lat naście:
– To nieco nużące, ale wszystkie rozmowy krążą wokół sztuki. Tato uwielbia o tym dyskutować, pasjonuje się, ma olbrzymią wiedzę. Często pokazuje nam swoje szkice, zwykle po kilka bardzo podobnych i prosi, byśmy je skomentowali, co nam się podoba bardziej i dlaczego. Nasz dom jest pod pewnymi względami nietypowy (Femja i Lias mówią to, siedząc w salonie na tle gipsowych głów farerskich artystów).

Hans Pauli Olsen:
– Mój ojciec był rzemieślnikiem, budował głównie łodzie. Kilka razy pomagałem mu stawiać domy.


Hans Pauli w trakcie rzeźbienia kobiety z fotografii powyżej:
– Zabawna rzecz, że kiedy zostawiamy pewne elementy niedokończone, odbiorca może wyobrazić sobie jak wyglądałaby idealna całość. Ale jeśli zechcemy te elementy dokończyć, przeważnie nie udaje się osiągnąć ideału. Dlatego część rzeczy modeluję bardzo dokładnie, ale dbam także o rozproszenia i niedokładności. Tę metodę stosował już Michał Anioł. Według mnie nie kończył swoich prac, żeby zostawić coś dla naszej wyobraźni.

Wypowiedzi pochodzą z filmu dokumentalnego "Eingin kann gera tað perfekta" w reżyserii Katrin Ottarsdóttir (Blue Bird Film, 2008)




[źródła zdjęć: Bluebirdfilm.dk, Vejlekunstmuseum.dk, Nationalbanken.dk, flickrowe galerie użytkowników Poladeze i Vónbjørt]

środa, 23 marca 2011

Jacek Hugo-Bader pisze w „Białej gorączce” o Bajkale, którego woda jest najczystsza i najbardziej przejrzysta na świecie, ale przy tym zawsze diablo zimna, przez co da się w niej wytrzymać ledwie chwilę. Chyba, że wcześniej zafundujemy sobie syberyjską banię. „Po bani można siedzieć w wodzie nawet z dziesięć sekund” zachęca reporter.
O przyjemnościach kąpieli w marcowym Atlantyku mogłaby z kolei opowiedzieć kobieta o imieniu Haltóra i trójka jej znajomych z Hvalby, którzy w miniony czwartek w godzinach porannych chlupnęli do wody w zatoce Bíargarði, tuż po tym jak na Farojach stopniał śnieg. Nie wiadomo o czym myślała Haltóra zanurzając ramiona w oceanie, ale mogło to być coś w stylu: „Nie ma tragedii. Czuwa nad nami Golfsztrom”.



Z cyklu „Nakręć własny teledysk” – propozycja uczniów szkoły podstawowej á Ziskatrøð w Klaksvík. Sceneria: letnie dekoracje wyspy Kalsoy. Utwór: „Let it be” The Beatles. Najlepsze momenty: dziewczyna fikająca salto w tył na stromy trawnik i starszy mieszkaniec wyspy budujący dach szopy. Rok wcześniej dzieciaki wykonały w podobnym składzie równie ciekawą rzecz na wyspie Mykines.

[foto kąpielowców: Rúni Thomsen, tabliczki + buda + zatoka Bíargarði + zabudowania Hvalby: Maciej Wasielewski]

niedziela, 27 lutego 2011

[Samochodowy boks w Viðareiði, czerwiec 2008. Foto: Gert Norðoy]

Pewien poważny i dobrze znający farerskie realia mężczyzna napisał: „Nie mam żadnego dowodu na potwierdzenie swoich słów, ale wydaje mi się, że na Wyspach Owczych część bezużytecznych starych aut spychana jest ze skał do oceanu. Podwodne cmentarzyska mogą być pamiątką po jakimś dziwnym rytuale, którego sekrety znają tylko nieliczni”.


[Światło ostrzegawcze na Hoyvíkshólmur. Foto: Jan Egil Kristiansen]

niedziela, 23 stycznia 2011


Pod koniec grudnia farerski portal Planet.fo przyznał nagrody w dziedzinie rozrywki za rok 2010. Pierwszy raz wręczono wyróżnienie w kategorii najlepszy filmik na YouTube. Oto lista laureatów:

Najlepszy album muzyczny: Terji & Føstufressar „Tvey”
Wokalistka roku: Anna Katrin Egilstroð (Valravn)
Wokalista roku: Jens Marni Hansen
Piosenka roku: Grandma’s Basement „Hon fær ongantíð nokk”
Zespół roku: The Dreams
Debiut roku: Hamferð (pierwsza w historii Wysp Owczych grupa grająca doom metal)
Najlepszy farerski filmik na YouTube: Vit koyra grill út (amatorska reklama stacji benzynowej Effo w Sørvágur)
Muzyczne zdjęcie roku: Jón K. Joensen – foto z G!Festival
Uznanie roku: Rútmiska kórið í Hoydølum (Chór ze szkoły Hoydalar. Brali udział m.in. w cieszących się dużą popularnością musicalach Godspell, Fame, Hair, Jósef og ótrúliga litfagra dreymakotiðJózef i cudowny płaszcz snów w technikolorze oraz ostatnio wystawianym Jesus Christ Superstar)

Z prozy życia: przy zachodnim porcie w Tórshavn zbudowano lodowisko, a na zamieszkiwanej przez trzydzieści osiem osób wyspie Skúvoy zainstalowano defibrylator.



[foto: żłopacz w wilgotnym skafandrze - Jón K. Joensen, łyżwiarz z psem - Jógvan á Dul, widok z okna na Skúvoy - Felix van de Gein]

sobota, 25 grudnia 2010

Guðrun & Guðrun: butik pod wiszącą skałą


„Rząd Wysp Owczych przyznał fundusze na program uwłasnowolnienia kobiet z Jordanii” – czytamy na stronie firmy odzieżowej Guðrun & Guðrun z Tórshavn. „Kobiety zaangażowane w projekt poznają mechanizmy tworzenia własnego mikrobiznesu, a także będą miały możliwość zarobienia pieniędzy operując na drutach i szyjąc dla Guðrun & Guðrun”.

Program wszedł w życie jakiś czas temu. Jordańskie dziewiarki zdążyły już stworzyć część najnowszej kolekcji. W trakcie czerwcowego dnia kultury na wyspie Mykines dwie panie Guðrun – Ludvig i Rógvadóttir – zaprezentowały swoje kreacje na moście prowadzącym do latarni morskiej i królestwa głuptaków. Fragmenty można podejrzeć w internecie.





[film wklejony z Youtube.com/user/GudrunGudrunHandknit,
fotografia na dole przekopiowana z Gudrungudrun.com]

wtorek, 30 listopada 2010

Przez kraj wuchte truchtem


41-letni nauczyciel, trener i były piłkarz Eli Hentze wyjął z szafy odblaskowy kubrak, leginsy i sportowe pantofle i przebiegł Wyspy Owcze z północy na południe, a potem jeszcze kawałek z południa na północ, przez stolicę, ku przeprawie promowej Gamlarætt aż do rodzinnego Sandur. W sumie 145 kilometrów.
(Pół roku wcześniej podobnym szlakiem przeleciał niejaki Robin Clementsen).
Eli podzielił wyprawę na siedem etapów i choć pędził nad wyraz żwawo, to nie zależało mu na walce z czasem, biciu rekordów i tekście pochwalnym na sportowych szpaltach w lokalnym dzienniku. Bynajmniej. Po przebyciu wysp północnych zrobił sobie nawet czterodniową przerwę, bo musiał wrócić do pracy i miał trochę obowiązków w domu.
Czemu biegł więc? – zapytają dociekliwi. Ano temu, by nagłośnić problemy finansowe B71 – jedynego klubu sportowego na wyspie Sandoy. By przypomnieć ludziom, że murawa, na której trenują piłkarze (i piłkarki i dzieci i oldboje) B71 coraz bardziej przypomina wyliniałą wykładzinę. I granie na niej jest równie przyjemne, co robienie fikołków na asfalcie.
Eli ruszył na przełaj, zachęcając napotkane osoby do wspólnej przebieżki.
Po każdym z etapów spotykał się z działaczami, samorządowcami i przyjaciółmi z mijanych miejscowości.
Ludzie z osady Sumba na południowym krańcu archipelagu przygotowali dla niego cudowne kanapki z szynką, ogórkiem, pomidorem i pomarańczą.



[foto biegnących po śniegu: Sandportal.fo. Niżej boisko B71 położone w miejscu zwanym Inni í Dal, między dwoma największymi osadami na Sandoy - Sandur i Skopun]

niedziela, 31 października 2010

Z telegramu utopionego w mrocznej toni


[Jákup Veyhe przemawia na Vágsbotnur w Tórshavn. Foto: Portal.fo]

Spóźniam się z tą informacją równe dwieście siedemnaście dni, więc nie czekajmy ani chwili dłużej: Føroya Banki zmienił nazwę na BankNordik. Nowe imię wymyślono w marcu. Na początku września wymieniono szyldy w placówkach w całym kraju oraz przeprawiono logo na papierach firmowych i stronie internetowej. To być może najmniej istotny akapit w historii tego blogu.

Tymczasem aktor i komik Jákup Veyhe nagrał piosenkę o haku, który stanął niedawno na rondzie w Klaksvík (o czym pisałem we wrześniu). Rzetelna liryka i bujający refren.

A zamiast dalszego zbędnego ględzenia – urywek filmu Katrin Winther, z porywającą muzyką Elin Winther, choreografią Vígdis Hentze Olsen i rzutem oka na kapeluszowatą chmurę przykrywającą najwyższe partie wyspy Nólsoy.



[Youtube.com/user/KatrinWinther]